czwartek, 20 marca 2014

Niezwykłe przeżycie- cesarka....

A więc tak:  jako, że w planie naszej edukacji fizjoterapeutycznej znajduje się taki przedmiot jak " fizjoterapia w ginekologii " mieliśmy okazję uczestniczyć w cesarskim cięciu. Naszej grupie trafiła się wspaniała kobietka ( lekarka), której nie było po drodze omawiać nam sztywnych zasad ginekologii, a pokazywać wszystko na żywo.  
W końcu, po kilkugodzinnym oczekiwaniu w bufecie klinicznym  na "swoją kolej" ( bo przecież przyszli lekarze mają pierwszeństwo) dotarliśmy na salę operacyjną. Musieliśmy dokładnie zdezynfekować łapki, pozakładać takie śmieszne czapeczki i maski ;-) i mogliśmy ruszyć na oglądanie. Na sali znajdowało się wiele osób, ze 3 anestezjolożki, dwóch lekarzy, nie licząc trzeciego, który se wchodził i wychodził bo nie miał co robić, kilka położnych, pediatra, etc, etc... no i my !  Cała "operacja" nie trwała długo, jakieś 40 min. Najpierw widzieliśmy jak rozcinają kobietce brzuch nożem , a potem, co bardzo utwierdziło mnie w przekonaniu, że cesarki mieć  NIE CHCĘ , lekarz i lekarka na chama rozrywali jej brzuch.. Po przecięciu wszystkich warstw naszym oczom  w końcu ukazał się maluszek. Nie ukrywam, że łezka mi się zakręciła, kiedy najpierw maleństwo głośno westchnęło a następnie głośno rozdarło buziulkę. Niesamowity widok oglądać to wszystko na żywo. Po chwilowym dzieleniu uwagi między tym, co dzieje się z dzieckiem, a tym jak zszywają matulkę mogliśmy opuścić salę. 

 Wszyscy byliśmy tym bardzo podjarani, no bo gdzież fizjoterapeuta może uczestniczyć w cesarce ;P

Fajnie, że są jeszcze lekarze z powołania, którzy chcą czegoś studentów nauczyć a nie tylko wymagać...
 Na koniec kilka zdjęć, no bo jak nie pstryknąć "foci z rąsi"  w lustrze ;P


                                                                         Grupowo ;-)


z Isa ;-) ( i Skrzypkiem) ( no i z grzybem Isy ;-) )




...i na koniec ja (!) do zabiegu  z najlepszą asystą- Paulą ;P




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz